Rób to, co Cię uszczęśliwia. Bądź z kimś, kto sprawia, że się uśmiechasz. Śmiej się tyle, ile oddychasz i kochaj tak długo, jak żyjesz"

Donnerstag, 21. Juni 2012

Czekoladowy początek dnia z orchideą w tle:-)

Pobudka o 6 z minutami, 
Flaszeczka mleczka,
ubieranie, mycie i .... śniadanko.
 Pierwsze.

Dziś chlebek z NUTELLĄ. 
Technika jedzenia - nutella zlizana do żywego chleba (2-latek; 
5-latka zjada całą kanapkę).


Przed siódmą już jedziemy do przedszkola, 
ubieramy buty
i Złotowłosa obserwuje moją "Piękną Jadźkę": 
"Mami, dein kwiatek hat eine merkwürdige Blüte.
K..., vorsicht, nicht anfassen" 



Do głowy by mi nie przyszło, że Złotowłosa zna takie słowa, 
jak " merkwürdige Blüte" czyli dziwny kwiatek -
ale już nieraz mnie zaskoczyła.

Uwielbiam słuchać, jak coś opowiada,
mieszając przy tym niemiłosiernie polski i niemiecki :-)))

A "Piękna Jadźka" zakwitła mi po kilku miesiącach przerwy -
jej prawdziwe kwiaty to te z żółtymi "środkami".

Te z czerwonym to sztuczna gałązka,
którą wtykam do doniczki,
kiedy tym prawdziwym kwiatkom
ma się już na opadnięcie.

Sonntag, 17. Juni 2012

Uroczy RECYKLING

Powiem prosto z mostu - dzisiaj będzie o śmieciach....
i o moim szczęściu. Tak, tak - będzie też o szczęściu z tym związanym:-)
Będę się najzwyczajniej na świecie chwalić! A co tam...

Kocham niemieckie wystawki, tzw. Sperrmüll 
(wujek Gugiel tłumaczy to jako odpady wielkogabarytowe) hahaha - 
chodzi o przedmioty, które normalnie nie mieszczą się do kubła na śmieci. 
Miasto wyznacza dla każdej ulicy 2 terminy w roku (z reguły wiosną i jesienią),
kiedy przed dom można wystawić to wszystko, czego już się nie potrzebuje.
Zazwyczaj są to 2-3 dni. 
U nas były to trzy dni pod koniec maja :-))))))
Cuda na kiju można znaleźć - meble, zabawki, urządzenia elektryczne -
praktycznie wszystko.

Nie wiem, jak to jest - ale ja jeszcze niczego nie wystawiłam...
wręcz przeciwnie - udałam się na przejażdżkę samochodową po mieście:-))))
i przywiozłam ... między innymi ....

......tego oto konika na biegunach!!!!

Stał sobie przed .... przedszkolem Złotowłosej!!!



Nie ma jednego uchwytu, ogon i grzywa są do wymiany
(tak nawiasem mówiąc - nie mam kompletnie pojęcia, jak
się za to zabrać - są wepchnięte w szczeliny w drewnie i przyklejone). 
I tak poza tym jest zupełnie ok - piękne zdrowe drewno:-)))
Już zaczęłam go traktować papierem ściernym - warstwa lakieru
nie jest gruba, szlifowanie idzie dość gładko:-)

Marzy mi się ten konik w kolorze oczywiście BIAŁYM:-)))
I tutaj westchnę sobie z ulgą - jak dobrze, że mam warsztat stolarski,
bo pyli się przy takim szlifowaniu niemiłosiernie...






Przytargałam jeszcze niebieską (w odcieniu chabrów)
ławkę ogrodową - ma uszkodzoną jedną nogę (już kupiłam deskę
odpowiedniej grubości), ale na jej "okazję" będzie osobny post
i wtedy ją pokażę. Tak samo jak przyczepkę rowerową
dla dzieci:-))))))

A podczas spaceru w zeszłą niedzielę w centrum Münster
 znalazłam ogłoszenie na słupie -
"oddam witrynę i szafę dwudrzwiową za darmo - są zbyt dobre,
żeby je wystawić na Sperrmüll - jest tylko jeden warunek -
trzeba je u mnie odebrać osobiście."
I podany numer telefonu. Zadzwoniłam....
szafa dwudrzwiowa już poszła, ale zdjęcia witryny dostałam
jeszcze tego samego dnia na mojego maila .....
.... i dziś o 10.00 jedziemy ją odebrać.
Dobrze, że szef mojego Ka. ma przyczepkę, a my hak przy samochodzie:-)))

Oczywiście już wybrałam dla niej nowy kolor i odpowiednie miejsce
w domu.

Nie wierzę we własne szczęście

I na koniec jeszcze latarenki do naszej altanki w ogrodzie -
tych nie znalazłam na śmietniku,
ale sama własnymi "ręcoma" zrobiłam -
ze zwykłych słoików, polskich koronek, sznurka konopnego 
i cienkiego drutu. Koronki przymocowałam do słoików
gorącym klejem. Wykorzystałam słoiki w kolejności - po polskim majonezie,
 ogórkach kiszonych i po niemieckich parówkach:-)))




Pozdrawiam wszystkich zaglądających i miłej niedzieli życzę:-)))))

Dienstag, 12. Juni 2012

Kuchenne dodatki itp.

Na razie nie mogę jeszcze pokazać mojej całej kuchni, 
nie osiągnęłam jeszcze zamierzonego efektu końcowego - 
a prace trwają od bardzo dawna, i jeszcze potrwają hoho... nie wiem do kiedy. 

Szyję więc sobie dodatki do kuchni i innych pomieszczeń w domu. 
Na pierwszy ogień idzie kraciasto - pastelowe serduszko 
(i niezamierzona reklama mojego robota kuchennego),
 biała bawełniana girlanda z trójkątów oraz 
koszyczek na pieczywo albo jakieś kuchenne przydasie:-)







Tutaj kolejne serduszko z białej bawełny powieszone
na świeczniku naszego zabytkowego pianina 
(jeszcze go nie pokazywałam, jak i wielu wielu innych rzeczy, 
ale obiecuję - kiedyś przyjdzie i na nie kolej)





A na koniec zaległy prezent na Dzień Matki, 
który pofrunie do Polski, do mojej Mamy 


Freitag, 8. Juni 2012

Rocznicowe CANDY




Panie, Panowie :-)))

Zapraszam wszystkich chętnych 


na rocznicowe 


CANDY !!!


Rocznica nie dotyczy jednakże prowadzenia mojego bloga.
W zeszłym roku 5. czerwca przeprowadziliśmy się do Niemiec. 
Całą Bombonierą oczywiście. Jaki był ten rok dla nas? 
Na pewno trudny - wszystko nowe, inne, czasami podobne do tego, 
co zostawiliśmy za sobą w Polsce, ale generalnie był to rok bardzo udany. 
Dzieci nauczyły się mówić po niemiecku, uwielbiają swoje przedszkola, 
szkoły i nowych przyjaciół. Z tymi "starymi" w Polsce mają nieustanny kontakt 
dzięki internetowi i telefonom. 

To był niezwykle "krótki" rok - ten czas minął mi niepostrzeżenie. 
Udało mi się z grubsza okiełznać nasz straszny dwór, który już tak nie straszy. 
Uporządkowaliśmy przydomowy park, stworzyłam ogródek warzywny i jeszcze wiele, 
wiele innych rzeczy udało mi się zrobić. 
Ale - co dla mnie najważniejsze - wracam powoli do sz(ż)ycia - coraz częściej udaje mi się wygospodarować czas tylko dla siebie. 

Dlatego też chciałabym uczcić tę rocznicę 
i niniejszym ogłaszam - tadam tadam - zabawę.
 Rocznicowe CANDY.  
Nie mam w tym żadnego doświadczenia, 
dlatego pozwolę sobie "zgapić" zasady od innych, 
bardziej doświadczonych blogowych koleżanek.

Do wygrania oferuję Wam 
nie takie wspaniałości jakie można wygrać np. u Magdaleny
czy Alicji - ale mam nadzieję, że Wam się choć trochę spodobają - 
bawełniane woreczki -  jeden komplet zawiera:
 jeden woreczek cały biały, z bawełnianymi koronkami i
drugi z napisem Lawenda.


A do wygrania są TRZY komplety (po dwa woreczki). 

Żeby wziąć udział w zabawie
wystarczy w komentarzu wyrazić chęć udziału
oraz zamieścić podlinkowane zdjęcie (pierwsze w tym poście)
 z informacją o candy na swoim blogu (osoby posiadające blog). 
Tych, którzy nie mają blogów, a chcieliby wziąć udział w zabawie,
proszę o pozostawienie maila w swoim komentarzu. 

Chętni mogą się zapisywać do północy 30 czerwca 2012.
Wyniki losowania - trzy osoby - ogłoszę 1 lipca 2012.


A na koniec jeszcze pochwalę się tym, co uszyłam w ostatnich dniach,
a zatem : mój stary koszyczek na pieczywo dostał
"nową koszulkę"...




...a do pokoju Klary uszyłam okrągłą podusię w "babcinym" stylu:-)



Życzę Wam miłego weekendu i trzymam kciuki za wszystkich, 
którzy się zgłoszą do mojej zabawy:-)  

Samstag, 2. Juni 2012

Biedronkowe święto...

zamiast Dnia Dziecka. Zresztą o naszym polskim Międzynarodowym Dniu Dziecka nikt tu w Niemczech nie słyszał - może kiedyś, w erze NRD i Ericha Honeckera i przyjaźni wszystkich państw socjalistycznych:-))) Od rana niebo zasnute ciemnymi chmurami, ale nie padało. O 9:00 mieliśmy się spotkać w Wildparku na pikniku z okazji Święta Biedronki. Zawiozłyśmy ze Złotowłosą naszego Najmłodszego do jego przedszkola, za 5 dziewiąta wjechałyśmy na parking przy naszym miejscowym Wildparku, w tym momencie na przednią szybę samochodu spadły pierwsze krople deszczu. Gdy otwierałam klapę bagażnika zaczęło lać jak z cebra, już nie wyjmowałam kosza piknikowego, ale gdy z powrotem usiadłam na swoim miejscu w aucie, byłam przemoczona do suchej nitki. Za kilka minut Wychowawczyni rzuciła hasło, że jedziemy do przedszkola i tam zrobimy nasz piknik.


Złotowłosa z nosem zwieszonym na kwintę siedzie na piłce, którą miał być rozegrany mecz na trawie. Wprawdzie koce piknikowe rozłożone, kanapki zjedzone, ale co to za piknik?????


Jedna z pań wychowawczyń malowała chętnym dzieciom i rodzicom twarze:-)


Inna pani i rodzice pomagali wycinać czarne i czerwone kropki na koszulki:-)


Kto już miał kropki, mógł poczytać książkę albo porozmawiać z innymi rodzicami. Stolik z termosami kawy i filiżankami umilał dorosłym Biedronkowe Święto:-)


W kuchence naszych dzieciaków, która zarazem jest kącikiem do malowania i robienia wycinanek robiliśmy opaski na głowy. Oczywiście z czułkami:-)


Pan wychowawca zbudował dla dzieciaków w sali gimnastycznej biedronkowy tor przeszkód:-)


Ogromna frajda - zjazd po "pochylni" z rurkami zabezpieczonymi pianką - żeby nie było zimno i zjazd był bezpieczny:-)


Każde dziecko namalowało na szybie swoją biedronkę:-)




A na zakończenie dzieci poczęstowały nas muffinami upieczonymi przez siebie, zaśpiewały wesołe biedronkowe piosenki i potańczyły na łące:-)