Rób to, co Cię uszczęśliwia. Bądź z kimś, kto sprawia, że się uśmiechasz. Śmiej się tyle, ile oddychasz i kochaj tak długo, jak żyjesz"

Mittwoch, 28. März 2012

Powstaje warzywniak



Z tej strony domu, od południa, powstaje mój nowy warzywniak. Pod uprawę własnych truskawek, pomidorów, sałaty, rzodkiewek, pietruszki, marchewki i innych warzywnych smakołyków. No i przede wszystkim na wszelakie własne zioła. Nie mam czasu na przedświąteczne mycie okien - po 1. jest ich zbyt dużo, po 2. na święta i tak jedziemy do rodziny w Polsce (dzieciaki mają tu ferie wiosenno - świąteczne od 01. do 15. kwietnia), a po 3. i najważniejsze - wrócimy dopiero 15.kwietnia i wtedy chciałabym już zacząć sianie warzyw do gruntu. Przekopuję więc trawnik i wyrzucam kępy trawy, idzie mi to marnie, na razie mam przekopany i oczyszczony kawałek ok. 1,5 m od muru na długości ok.10 metrów, a cały warzywniak ma mieć docelowo wymiary 10m x 15m. 

Wysprzątany domek dla ptaszków jeszcze nie ma lokatorów, choć ogląda go sporo zainteresowanych opierzonych. Ciekawe, czy któryś z ptaszków wprowadzi się na stałe...

Sonntag, 25. März 2012

Partyhaus

Ta-dam ta-dam, sezon grillowy rozpoczęty, przynajmniej u nas. Po całym minionym tygodniu wytężonej pracy na zewnątrz (w ogrodzie, parku i całym gospodarstwie), postanowiliśmy wczoraj wieczorem zrobić grilla. Z tej to okazji trzeba było ogarnąć po zimie nasz Partyhaus - osobny domek (z warsztatem stolarskim) w przydomowym parku. W porównaniu z naszym domem jest on stosunkowo młody - poprzedni właściciele wybudowali go w 1992, tak więc liczy sobie "tylko" 20 lat.


Klucz do Partyhaus wisi na zewnątrz, na zawijasie lampy przy drzwiach. Niesamowite, ale tutaj niektórzy w ogóle nie zakluczają drzwi do swoich domów:-)))


Do domku doprowadzone są woda i prąd. Brama na końcu Partyhaus-u to warsztat stolarski, za którym kiedyś, w tylnej części znajdował się ... kurnik. Jesienią oczyściliśmy to pomieszczenie, pobieliliśmy ściany i zrobiliśmy w nim łazienkę. Na razie jeszcze nie jest gotowa na 100 %, ale zamontowane urządzenia działają bez zarzutu, można więc korzystać w razie potrzeby:-)


Do warsztatu przenieśliśmy wszystkie wymagające odnowienia meble i sprzęty, m.in. te krzesła (mam ich sztuk 3), przytargane z "wystawki". Jak uporamy się z ogrodem i parkiem, przyjdzie pora na ścieranie, matowienie, czyszczenie i malowanie. W kolejce czeka kilka szaf (starganych ze strychu i pomieszczeń naszego domu), stara komoda, niska szafka dwudrzwiowa (teraz pod telewizorem) i cała masa krzeseł... Mój Boże, kiedy ja to wszystko zrobię???? Na polu z tyłu, po prawej stronie zdjęcia widać fragment ogrodowej sterty śmieci - Niemcy palą w niedzielę wielkanocną tzw. Osterfeuer - chcemy więc wykorzystać to do spalenia wszystkich liści i innych takich, spieszymy się więc ze sprzątaniem ogrodu i parku:-)

I na koniec nasz najwdzięczniejszy temat zdjęć, czyli Złotowłosa i Najmłodszy oraz kolejna odsłona naszych wiosennych kwiatków - tym razem tulipków, nie wiem jaka to odmiana, nie bardzo mam też czas szukać, ale w przyszłą niedzielę będzie u nas w mieście targ kwiatowy, na który zjadą przede wszystkim Holendrzy - wezmę to zdjęcie i po prostu zapytam. Na razie rosną przy Schweinestall (czyli świniarni, ale budynek nie nadaje się na razie -  niestety - do pokazania, może kiedyś....)


No nic, uciekam - do ogrodu jak zwykle, bo dzieci czekają na zjeżdżalnię i huśtawkę. Ka. krzyczy pod oknem, że sam nie da rady, muszę trzymać elementy konstrukcji:-) Po ulubionych blogach pochodzę kiedy indziej... jak będę miała troszkę czasu:-))) A już widziałam u dziewczyn przepiękne dekoracje wielkanocne. Ech...

Wszystkim zaglądającym życzę miłego tygodnia:-)

Samstag, 17. März 2012

Przedszkole...

... Najmłodszego zorganizowało wiosenne śniadanie. Dzieciaczki zostały zaproszone z rodzicami, rodzeństwem - było super, poznaliśmy kilka nowych osób, porozmawialiśmy z tymi już zaprzyjaźnionymi, dostaliśmy zaproszenie na 2 urodziny Emmy, pobawiliśmy się i pośpiewaliśmy. Złotowłosa i Najmłodszy byli zachwyceni, my również. Było świetnie, bardzo miło i bardzo smacznie - wszystko przygotowały panie opiekunki (na całą 9-osobową grupę są trzy panie, na każdą przypada troje dzieci - jak dla mnie warunki super). Maluchy mają do swojej dyspozycji 2 sale do zabawy (a w nich m.in. kącik kuchenny do zabawy w gotowanie, prawdziwa kuchnia i stół do posiłków, dywan i np. klocki, namiot a'la wóz cygański, zjeżdżalnia, w drugiej sali piaskownica i "basen" z piłeczkami oraz tablica do rysowania. Oprócz tego mają jeszcze osobną sypialnię i łazienkę - wszystko w nowej części przedszkola, dobudowanej w lecie ubiegłego roku. Bardzo się cieszę, że dostaliśmy w tym przedszkolu miejsce dla naszego synka, mimo że dość późno składaliśmy wniosek o przyjęcie - w lipcu w zasadzie miejsca były już rozdzielone. Udało nam się:-)

Najmłodszy najchętniej bawi się w piaskownicy, niesamowite jak takie przesypywanie piasku z łopatki do pojemniczka wpływa pozytywnie na rozwój psycho - motoryczny dziecka (koordynacja ruchów oko - ręka), nieraz piasek ląduje na podłodze zamiast w kubeczku. Nie mogłam Najmłodszego niczym skusić, żeby usiadł z nami przy stole - ani serem, ani szynką, jogurcikiem, bułką, no niczym. W końcu zachciało mu się pić i przybiegł do stołu, wtedy też trochę pojadł. I czym prędzej pobiegł do dalszej zabawy z innymi. Czas szybko upłynął, trzeba było zbierać się do domu, ale w poniedziałek znów się zobaczą: nasz Najmłodszy i jego koleżanki i koledzy: Antonio, Emma (duża), Shirley - Sophie, Emma (mała), Isabella, Kati, Nadine i Pascal.








I na koniec uchwyt na serwetkę zrobiony (czyt: pomalowany farbami) przez Najmłodszego. Wzruszyłam się, jak go zobaczyłam.

Sonntag, 4. März 2012

Wiosennie:-) i na zbity pysk...

O 5.00 Ka. pojechał do Polski - nie wiem, kiedy skończy się to załatwianie niektórych spraw właśnie tam. Tym razem wstawić passata do komisu i złożyć wniosek na nowy dowód osobisty. A w piątek - Jezu, jak się cieszę - odbieramy nowe auto, wreszcie większe, 7- osobowego Galaxy. Wreszcie skończy się losowanie, kto musi zostać (najczęściej dwie starsze latorośle) albo "wyliczanie"w marynarza" gdy jedna z nich jednak uparła się jechać:-) Wreszcie skończy się jeżdżenie po dwa razy, kiedy Ka. musiał najpierw zawieźć mnie i Maluchy, a następnie wrócić po starsze dziewczyny. W nowym aucie Złotowłosa zaplanowała miejsce nawet dla Babci, gdy ta zdecyduje się nas odwiedzić - będzie siedziała pomiędzy nią a Najmłodszym i będzie im opowiadać ciekawe historie. "Jeść nie możemy, bo nakruszymy" - mówi Złotowłosa,  "pić też nie. Inaczej Papa pójdzie w powietrze. Albo co gorsza - wywali nas z auta" - dopowiadam. "Na zbity pysk" - kończy Złotowłosa. Puenty mojej Trzeciej Córki są dla mnie niekiedy ogromnym zaskoczeniem.... Mnie osobiście nie przeszkadza, kiedy dzieci coś schrupią po drodze, soków sama nie toleruję w aucie, mnie też doprowadza do szału tapicerka pochlapana sokiem wiśniowym albo porzeczkowym. Dlatego na podróż proponuję moim dzieciom zawsze i wszystkim WODĘ MINERALNĄ. 
Proszę bardzo - możecie pić w czasie jazdy, ale wodę:-) 


Dzisiaj była cudna, pierwsza wiosenna niedziela - słońce zaświeciło po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. I jako że lubię czynny wypoczynek, wygrabiłam trochę trawnika, ale przy tych areałach, które teraz mamy do obrobienia w postaci ogrodu i parku - KOŃCA NIE WIDAĆ. W kominku i w "kachloku" napaliłam dopiero o 15.00, a o 16.30 już lało. Jak z cebra...
W marcu jak w garncu - Złotowłosa poznała dziś dosłowne znaczenie tego przysłowia.

Umiliłyśmy sobie niedzielne popołudnie kawką i ciastem budyniowym z wiśniami na kruchym spodzie.  Niestety, kupnym, więc nie podam przepisu. Ale pycha, że normalnie palce lizać:-)


A tu wejście do naszej piwnicy, z której nie korzystamy. 
W domu wejście do niej znajduje się w kuchni, ale zastawiliśmy je białym kredensem.
 Może jak się do niej przekonam, to znajdę dla niej jakieś zastosowanie,
 oczywiście piwniczne zastosowanie, 
na przykład na przechowywanie zapasów. Może...
Ale na razie - póki co - to pustostan. 

I nasz czarny kot KOT. Uwielbia głaskanie i tak się łasi do nóg, że już kilka razy o mało co nie wybiłam sobie zębów potykając się o niego:-)